czwartek, 5 kwietnia 2018

Kleszcze i Tickless. Q&A.

Na blogu są już dwa kleszczowe posty. Pisałam o środkach naturalnych, jak i o ticklessie. Zapowiadałam też jednak ponowną recenzję tego urządzenia, a spływające od Was maile (i to w ogromnych ilościach!) zmotywowały mnie wreszcie aby stworzyć ten długo wyczekiwany wpis.
Zwłaszcza, że sezon na wzmożoną walkę z pasożytami, znowu się zaczyna. Niestety.





Tickless dostałam w ramach współpracy. Wpierw ze sklepem Psie Smaki (2014), potem Provect (2017). Rozumiem więc sceptyczność i nieufność tych, którzy dopatrywali się w tym zachwalania produktu. Sama jestem podejrzliwa wobec nieznanych mi hitów rynkowych. Szczególnie, gdy chodzi o zdrowie a nawet życie mojego czworonoga! 

W 2014 roku ilość złapanych przez Emkę kleszczy wynosiła...ZERO. Produkt był dopiero wprowadzany. Nowość tak samo dla nas, jak i dla kleszczy...

Mamy rok 2018, wypada więc, trochę odświeżyć dotychczasowe obserwacje, przemyślenia, i związane z tym zalecenia, co do użytkowania.

Nie zmieniam swojego zdania, co do tego, czy tickless działa. 
Działa! 
Zamiast przekonywać pokażę filmik.

W denku po kremie znajdują się 3 kleszcze. Jeden opity (efekt zdjęcia ticklessa przez nieświadomych rodziców - skoro pies wrócił z lasu to po co mu szelki) i dwa świeżo zebrane z Emki, gdy urządzenie miała na sobie. Są żywotne, gramotne i wygłodniałe. Świadczy o tym zawzięte wędrowanie w stronę mojego palca wskazującego, gdy ticklessa nie ma w pobliżu.

A co się dzieje, gdy tuż obok znajdzie się urządzenie? Kleszcze wędrują nadal, ale nie w kierunku źródła krwi. A nawet jeśli to jedynie WĘDRUJĄ. Mają do tego prawo. W końcu chodzi nam o to, aby zostawiły naszą krew w spokoju. Na filmiku widać, że im bliżej urządzenia się znajdują, tym bardziej praca ich narządów jest zdezorganizowana, a sam kleszcz...zagubiony. Idzie, ale nie wie gdzie, po co, i jak się tam znalazł.



Nie jestem producentem, ani konstruktorem ticklessa, ani fizykiem znającym niuanse związane ze zjawiskiem ultradźwięków. Jestem przede wszystkim psim opiekunem i biologiem, który dąży do równowagi - tolerować się, ale nie wyniszczać. A przede wszystkim - nie truć.

Kocham mojego psa i zależy mi na jego bezpieczeństwie. Ale nie brakuje mi szacunku do kleszcza...bo to on był na tym świecie długo przed nami, i to on będzie istniał długo, długo po nas. Z kolei jego zdolności przystosowawcze powinny nie tylko nas zawstydzać ale i zmuszać do szukania rozwiązań, które przestaną się opierać na niszczeniu go, jako gatunku. Bo właśnie to aktywuje wyścig zbrojeń, który zmusza kleszcza do bycia odporniejszym, agresywniejszym i skuteczniejszym w namierzaniu ofiary.



Kleszczowe fakty


  • Więcej ludzi zaraża się chorobami od komarów niż kleszczy, ale to kleszcze cechuje większa różnorodność roznoszonych chorób (wirusy, bakterie a w tym riketsje, grzyby i pierwotniaki; istnieją nawet doniesienia o transmisji nicieni!)
  • Kleszcze są w stanie przetrwać bez pożywienia nawet do roku czasu
  • Do niedawna kleszcze były problemem "sezonowym, ale obecnie świetnie radzą sobie i zimą, o ile temperatury nie są zbyt niskie
  • Jedna samica składa do 23 tysięcy jaj, a cykl życiowy pojedynczego osobnika trwa ok. roku
  • Samica może zwiększyć swoją objętość stukrotnie, wypijając do 8 ml krwi
  • Szacuje się, że kleszcze pojawiły się już około 400 milionów lat temu...




Inspiracją do poniższego Q&A były Wasze wiadomości. Te mailowe, facebookowe i w komenatrzach pod postami. Dziękuję za nie bardzo! Zaufanie, którym mnie obdarzacie pytając o tak ważne kwestie, szczerze mnie wzrusza. Mam więc nadzieję, że wpis ten jest tym, czego szukaliście.

Tickless. Najważniejsze Q&A



Czy tickless jest wodoodporny?

Opis jasno wskazuje, że jest. Praktyka już niekoniecznie. Stały kontakt z wilgocią z pewnością urządzeniu nie służy i nieistotne czy jest to kontakt z kałużą, kapiel w rzece czy deszczowa pogoda - jeśli pies przebywa większą część czasu na zewnątrz, bądź wszelakie akweny wodne to jego żywioł, urządzenie 9 miesięcy nie przetrwa. Jeśli jednak pies mieszka w domu, lub urządzenie ma możliwość przeschnąć w ciepłym i suchym miejscu, tickless dalej będzie spełniać swoją funkcję. 

`Czy w domu/po spacerze można zdjąć urządzenie?

Nie. Tickless działa, dopóki znajduje się na psie. Jeśli zdejmiemy urządzenie, te kleszcze, który znalazły się na nim przypadkiem podczas spaceru, będą mogły skorzystać z okazji i wbić się w skórę. 

Gdzie najlepiej umocować zawieszkę?

Najsensowniejszym rozwiązaniem jest umocowanie ticklessa na obroży, aby 24/7 chronił naszego psa przed pasożytami. Jeśli pies jest wodnolubny dobrze przed kąpielą puszczać go w szelkach, ściągając obrożę, na czas kontaktu z wodą.

Emiterem na zewnątrz czy do ciała zwierzęcia?

Gdy tickless dopiero wchodził na rynek, nalepka z tłumaczeniem polskim wyraźnie wskazywała na to, aby emiter (kratkę) urządzenia, kierować w stronę ciała zwierzęcia. Podczas gdy wersja pod naklejką mówiła o czymś zupełnie odwrotnym. Napisałam wtedy do dystrybutora, z zapytaniem czy to błąd, czy może tak ma być?



Z kolei każda z aktualnych instrukcji za każdym razem powtarza, że tickless powinien być skierowany do ciała zwierzęcia. Nie wiem czy to powielenie błędu, czy może jednak złe zrozumienie hasła "do ciała" (czyt. bokiem). My emiter zawsze nosiliśmy na zewnątrz. Taki sposób noszenia pokazuje też filmik (0:36) producenta. No i w sumie tak podpowiada logika ;)

Co może zakłócać działanie ticklessa?

Ultradźwięki nie przedostają się przez różnego rodzaju bariery. Ściana, drzewo, adresatka bądź inny gadżet umieszczony blisko ticklessa, może blokować rozprzestrzenianie się ultradźwięków, stając się tym samym nieskutecznym.

Tu, jeszcze jedna uwaga. Znalezienie wędrującego kleszcza po sierści psa nie świadczy o nieskuteczności urządzenia, a wręcz przeciwnie. Dopóki ultradźwięki działają, kleszcz nie wie, że znajduje się na żywicielu.

Czy środowisko ma wpływ na działanie ticklessa?

Większość kleszczy akywnie poluje na swoją ofiarę (umiejscawia się na czubkach trawy bądź niskich pędach/krzewach) tak, aby skoczyć na przechodzące zwierzę. ALE! Kleszcz może się znaleźć na psie, również wbrew własnej woli. Mój pies uwielbia się tarzać w trawie i robi to z takim zaangażowaniem, że prócz liści, trawy, piachu czy mchu, zbiera również wszystkie żyjątka tam się znajdujące. Jeśli taki "wtarty" kleszcz, znajdzie się w długiej bądź gęstej sierści, blisko skóry a daleko od ticklessa (np. ogon), działanie ticklessa może być ograniczone. Może ale nie musi! Dlatego, jeśli Twój pies ma podobne skłonności, jak Emka, zawsze należy go dokładnie przeczesać lub obejrzeć po takim tarzaniu.

Jest to jedyna sytuacja, po której zdarzało mi się znaleźć umiejscowionego w skórze kleszcza. Jednak w przeliczeniu kleszczy na cały zeszłoroczny sezon, głupotą byłoby stwierdzić, że tickless zawodzi.

Na licznych forach i grupach pojawiają się wątpliwości, co do jego działania w terenach mocno zalesionych, jak i miejskich. Tak się składa, że Emka regularnie bywa na łąkach, polach, lasach i trawnikach. Rzadko za to bywamy w parkach miejskich, bo mamy warunki, aby z nich nie korzystać.

Oczywiście to, czy trafimy na kleszcza zagrożonego babeszją, to czysta loteria. Śmiem przypuszczać jednak, że tereny miejskie i podmiejskie cechuje większe prawdopodobieństwo występowania pierwotniaka, którym kleszcz się zaraża. Kluczowym żywicielem jest tu mysz, bowiem w jej gnieździe Babesia sp się mnoży i bytuje (nie tylko ale przede wszystkim). A ponieważ bliskość domostw, śmietników i jakichkolwiek resztek ludzkiego jedzenia jest swoistym wabikiem na myszy, tam też zakładają swoje gniazda.

Kleszcz jednak ma tyle sposobów na przemieszczanie się, że nie warto sugerować się ani mapami zagrożeń, ani rachunkiem prawdopodobieństwa. Samochody, rowery, motocykle, łodzie i ptaki, to przykłady środków transportu z jakich kleszcze mogą korzystać.

Ile działa tickless?

Ulotka mówi o 9 miesiącach, ale wszystko zależy od użytkowania. Bateria w ticklessie działa nieprzerwanie. Zdarzyło nam się go zamoczyć, często też przeciorać po krzakach. Za pierwszym razem Emka nosiła go 11 miesięcy, za drugim 10. Znam jednak przypadek, gdzie urządzenie było wadliwe i trzeba było je wymienić. Pamiętajmy, że choć sam zamysł jest świetny, to tylko technika, a ona ma tendencje do psucia się. Dlatego trzeba obserwować i sprawdzać (przycisk informujący zapaleniem się diody, informujący o tym, że wszystko jest ok), choć częste naciskanie przycisku wpływa na żywotność baterii. Jeśli urządzenie przestanie działać...(po dłuższym czasie, po zamoczeniu w wodzie, po urazie mechanicznym) poznacie to po ilości kleszczy - JEST RÓŻNICA.





O ile pierwszym produktem tego typu był Tick Less Pet (napis wyraźnie zaznaczony na zawieszce), o tyle obecnie, nie jest już on jedynym. Dotychczas pojawiły się:

Co ciekawe wszystkie trzy warianty urządzenia są produkowane we Włoszech, skąd wziął się pierwowzór. Ciężko więc mówić o podróbkach, choć mogą różnić się skutecznością. 

Podsumowanie


Jak widać, ticckless nie jest urządzeniem, który trafi w gust każdego właściciela. Ale 100% metod zabezpieczenia również nie ma. A to z prostego powodu - kleszcze cały czas ewoluują i przystosowują się do panujących warunków. Z im większą agresją je traktujemy, tym silniej atakują. 

Dziwi mnie fakt, z jakim przerażeniem reagujemy na kleszcza, który wędruje po psie, i którego możemy zdjąć i unicestwić nie czyniąc szkody środowisku, sobie i psu. A z jakim zadowoleniem znajdujemy martwe i zasuszone zwłoki takiego pasożyta, nie myśląc o konsekwencjach faszerowania chemią, która nie pozostaje bez wpływu na psa i nas samych (i na wciąż uodparniającego się na kolejne trucizny kleszcza, którego sami swoim działaniem czynimy niezniszczalnym...).

Oczywiście Twój pies, to Twoja odpowiedzialność i Twój wybór. Niezależnie od tego, co wybierzesz, pamiętaj, że regularne przeglądanie sierści swojego psa to podstawa. Potraktuj to jako wspaniałą okazję do oceny kondycji skóry swojego psa, akceptacji dotyku,wspólnie spędzonego czasu. Niech podpowiedzią dla Ciebie będzie to, że kleszcz wędruje w stronę najcieplejszych miejsc. Ma również swoje ulubione: pachwiny, uszy, klatka piersiowa i kark. Im częsciej będziesz sprawdzać swojego psa, tym czulszy stanie się Twój dotyk a i sam przegląd będzie szedł sprawniej.

Żyjemy w pośpiechu, chcemy wszystko na już, rezultatu na teraz, i wysiłku na zero. Nie ma długofalowych badań dotyczących wpływu kropelek, obroży i tabletek na zdrowie psa, bo prawda mogłaby nas dobić, a psy nie są zwierzętami aż tak długowiecznymi. Lepiej więc przymykać oczy i cieszyć się z efektu. Który choć jest zgodny z oczekiwaniami, bo pies ma ochronę, to jest chwilowy i pozorny.


5 komentarzy:

  1. My używaliśmy ticklessa w zeszłym roku razem z olejkiem cdVet i wiele osób twierdziło, że to nie działa, że to magia, że narażam psa. Pojawiły się też głosy, że ultradźwięki źle wpływają na psa. U nas kleszczy podczas używania nie było, urządzenie działało ponad rok. Niestety Tajga bardzo często się kąpie od maja do października i zawsze był stres żeby pamiętać o zdjęciu obroży.
    Fajnie, że wstawiłaś filmik z reakcją kleszczy na urządzenie!
    Pozdrawiamy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To są właśnie kwestie dyskusyjne, bo dla jednych tickless to narażanie psa, a dla mnie używanie chemii jest dokładnie tym samym. Fajnie, że u was też się sprawdzał. A z tym wpływem na psa...hmmm...wg badań ten zasięg szkodliwy nie jest...jak mówiłam, do fizyki mi daleko. Myślę jednak, że wszystkim gdzieś w głowie świta, że pies ultradźwięki słyszy i wyobrażają sobie, że psu coś brzęczy cały czas...ale do tego potrzebna byłaby zupełnie inna skala :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O tym urządzeniu słyszałam różne opinie i mam mieszane uczucia... Jedni chwalą drudzy nienawidzą, aczkolwiek do mnie to jakoś nie przemawia. Mój pies jest mały i jakoś nie wyobrażam sobie by miał biegać z dyndającym pudełkiem przy szyji ... Nie lubię jak mu coś wisi i stuka/puka o ciało co dla samego psa też nie jest zbyt przyjemne. Obawiam się, że po prostu Miśkowi by to przeszkadzało, a same pudełko przy jego ADHD by nie wytrzymało dnia... Biały oprócz tego, że dużo biega po lesie jak opętany to jak tylko zobaczy wodę po prostu MUSI się wykąpać... ;D Myślę, że to ciekawy wynalazek aczkolwiek do mnie nie przemawia i raczej zostaniemy przy spreyu, który oprócz tego, że jest skuteczny, cenowo nie zabija, a butelka starcza na półtoraroku pryskania. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,

    A czy orientuje się Pani czy możnaby stosować u psa tickless dla ludzi (wolałabym jednak mieć możliwość wyłączenia urządzenia chociażby na noc, a urządzenię dla dorosłych ma taką funkcję) - czy może on zaszkodzić psu w jakiś sposób?
    Druga sprawa, czy te urządzenie może być w jakiś sposob szkodliwe dla królika? W domu jest również królik i choć zwierzaki nie pałają do siebie miłością, to jednak często przebywają czy leżą niedaleko siebie.

    Zdaję sobie sprawę, że nie jest Pani producentem tego urządzenia, ale zależy mi na Pani osobistej opinii na ten temat :)
    Z góry dziękuję za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urządzenie wydziela ultradźwięki w zakresie nie obejmującym ssaków. Działa na owady a to dwie zupełnie inne miejsca na skali wartości :) Istnieje opcja wyłączanego ticklessa dla psów - model AHP ULtraX po 8 h sam się wyłącza. Trzeba jednak pamiętać, żeby na noc dobrze psa sprawdzić. Bo jeśli jakiś kleszcz po psie wędruje i urządzenie się wyłaczy, to pajęczak niestety się wbije. A póki urządzenie jest włączone, pies jest chroniony.
      Jeśli jednak chciałaby Pani stosować ludzki tickless na psie (jest na klips więc spokojnie mozna go przytwierdzić na obroże czy też szelki), również się sprawdzi. W końcu oba urządzenie emitują fale na kleszcze, nie różnią się zasadą działania (poza możliwością on/off) a jedynie sposobem noszenia (i być może ceną) :)

      Usuń