poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Zorganizuj się! Czyli jak nie tracić czasu.

Dla uczniów koniec wakacji zwiastuje początek roku szkolnego. Niektórzy studenci przygotowują się do wrześniowych poprawek. Inni po prostu zaczynają nowy miesiąc. A nowy choć nie musi, zawsze może oznaczać LEPSZY :)




1. PLANER

Choć słówko "planer" nijak mi się nie podoba, to korzyści jakie płyną z jego posiadania są ogromne. Można go kupić, można wydrukować, można stworzyć samemu. Ja korzystam ze zwykłego zeszytu, w który powpisywałam odpowiednie rubryki. Dla niektórych strata czasu, dla mnie okazja do uporządkowania myśli i chwila relaksu, bo bazgrolenie po kartkach to czysta przyjemność.
Porządkujemy dzień, a wiedząc co nas czeka i co mamy do zrobienia, potrafimy się lepiej zorganizować. Tak już po prostu jest. Według naukowców mózg, który wie na co się nastawiać, będzie mógł się do tego odpowiednio przygotować, a co za tym idzie, poprawi swoją wydajność. Jeśli próbowałeś, ale to nic nie dało, to wina może tkwić w sposobie jego prowadzenia, o czym wspomnę jeszcze dalej.



2. ZJADACZE CZASU

Czyhają na nas wszędzie i są przeróżne. Seriale, facebook, śmieszne stronki, tv, komunikacja miejska itd. O ile czas spędzony na jeździe tramwajem można jeszcze jakoś wykorzystać (przeczytanie notatek, książki, odpisać na email itd.) o tyle inne wymienione przeze mnie zajęcia po prostu pochłaniają czas. Bo przecież mamy teraz chwilkę, pstrykniemy telewizor, aż tu nagle na zegarze umykają nam trzy godziny. Bo reklamy, bo zaraz będzie to i tamto, a na innym kanale idzie właśnie mój ulubiony film! I tak robimy coś, czego w planach nie mieliśmy i do szczęścia wcale potrzebne nam nie jest.

Będąc nastolatką uwielbiałam jeść i czytać. Dla książek to było zabójstwo, ale kobiety od lat najmłodszych chyba są już tak zaprogramowane, żeby robić min. dwie czynności na raz ;) Tylko czytać? Tylko jeść? Słabe. W okresie studiów, książki zostały wyparte przez ulubione seriale dostępne w internetach. I tak zamiast jednego odcinka, człowiek obejrzał pół sezonu, jak nie cały! Kolokwium? No przecież noc cała przede mną...Aż przyszedł czas postudyjny, gdzie człowiek z niektórych głupot wyrasta i zamiast jedząc do nic nie wnoszących w życie seriali (noo, może czasem coś tam wnoszą: dobrą piosenkę, albo cytat trafiający w sedno), woli poczytać ciekawy artykuł, zajrzeć na stronę z interesującymi go informacjami, poszukać treści, które mogą udoskonalić moją pracę, napisać post, czy odpisać na email, dzięki czemu nie tracę potem zbędnego czasu na siedzenie przed komputerem.

Oczywiście to jedynie propozycja, bo sama uważam, że skupianie się podczas jedzenia na jedzeniu jest zdrowsze (co pewnie też dowiedli już naukowcy) a najlepiej gdy człowiek je wraz z bliskimi przy jednym stole. Czasami jest to jednak nieosiągalne.

3. STAŁE PORY WSTAWANIA

To kolejne odkrycie naukowe rzecz jasna. Często próbujemy zorganizować sobie dzień czy też tydzień ustalając określone godziny snu. I jest to błąd. Komu z was nie zdarzyło się, pójść o tej tradycyjnej 22.00 spać, pomimo zerowej ochoty do spoczynku? Spaliście tylko 5 godzin a mimo to, czujecie się wypoczęci? Skoro organizm jest jeszcze na odpowiednich obrotach można to jakoś wykorzystać i nie będzie to kosztem zdrowia. Oczywiście wykluczam tu sytuację, kiedy zaraz przed 20.00 wypiliśmy 5 kaw. Wtedy albo celowo nie chcemy iść spać, albo odwiedzaliśmy rodzinę na Kaszubach, gdzie wypicie kawy przez gościa w każdym domu jest obowiązkowe, albo przeliczyliśmy nasze możliwości...

O wiele lepszą metodą na przywyknięcie do ustalonego rytmu dnia, jest wstawać o stałej porze, ale chodzić o tej, o której czujemy zmęczenie. Dzięki temu uczymy się też lepiej wsłuchiwać w nasz organizm, za co na pewno będzie nam wdzięczny.



4. ILOŚĆ OBOWIĄZKÓW A MOŻLIWOŚCI

Podstawowy problem i błąd. Zamiast wypisywać 3-4 najważniejsze zadania na dzień dzisiejszy tworzymy listę dłuższą niż lista prezentów typowej pięciolatki w liście do świętego Mikołaja. Jesteśmy tylko ludźmi! Mało tego, jeśli wypiszemy raz czy dwa po kilkanaście zadań, realizując zaledwie połowę, nasz mózg nauczy się, że i tak nie zrobimy wszystkiego, więc nie warto przykładać zbytniej uwagi do wypisywanych celów. Zupełnie inaczej zachowuje się, gdy dzień po dniu, możemy zasypiać z poczuciem wykonanych obowiązków. 

5. COŚ DLA SIEBIE

Czyli drobne przyjemności, które są nie tylko niezbędne do właściwego funkcjonowania naszej psychiki, ale stanowią też pewnego rodzaju nagrodę po ciężkim dniu i dobrze wykonanej pracy. To może być rozgrzewająca kąpiel, to może być wyjście do kina albo po prostu kogel-mogel na tarasie (czy w obecnych czasach w ogóle jeszcze się jada takie pyszności??) albo przeczytanie fragmentu ulubionej książki z kotem na kolanach. Po prostu pomyśl o sobie, zwłaszcza, jeśli często o sobie zapominasz. 

6. CELE A REALIZACJA

O poprawnym wyznaczaniu sobie celów pisałam już kiedyś TUTAJ. Cały myk polega na tym, aby skupiać się na czynnościach, które nas do celu doprowadzą a nie na samym celu. Oznacza to , że musimy robić wszystko stopniowo-musimy potrafić wartościować cele a potem umiejscawiać je w czasie. Wypisanie wszystkich marzeń do zrobienia "na już" może i jest wykonalne (choć mało kto mógłby tego dokonać), ale na pewno odbije się to na ich jakości.

7. WARTOŚCIOWANIE

Trzeba. Wymień trzy obowiązki, które Cię jutro czekają. A teraz szczerze odpowiedz sobie na pytanie, czy wszystkie są tak samo ważne? Zgaduję, że nie. Być może są niezbędne do wykonania na jutro, ale jedne możesz zrobić szybciej, inne później. A skoro możesz zrobić coś później to automatycznie jest to mniej ważne. Dlatego dobrym pomysłem jest miejsce w kalendarzu czy planerze, w którym zapisujesz to, co możesz zrobić ale NIE MUSISZ. W ten sposób, gdy tego nie wykonasz, nie niszczysz radości z wykonania zadań, które były dziś konieczne do zrobienia. Za to, jeśli wykonasz choć jedną nadprogramową czynność, rodzi się w Tobie poczucie dumy-w końcu zrobiłeś WIĘCEJ niż zakładałeś :)

8. NAUCZ SIĘ MÓWIĆ 'NIE' I 'STOP'!

Jeśli wiesz, że nie masz czasu na wykonanie jakiegoś zadania, albo utrudni Ci to znacznie wykonanie zaplanowanych działań, zastanów się, czy tym razem grzecznie nie odmówić. To Twój czas, więc to Ty wiesz najlepiej, jak go wykorzystać. Czasami jednak zaczynamy robić coś, co jedynie zabija nasz czas, nic w naszą codzienność nie wnosząc. Czasami poczucie bezsensowności danej czynności, jest tak mocne, że dalsze działania nie mają sensu. I nie mówię tu o wklepywaniu nazw łacińskich czy też uczenia się definicji, które przydadzą się jedynie w szkole (w końcu to ćwiczenie pamięci! ). Wtedy przerwij to, co właśnie robisz. Albo wręcz przeciwnie-przerwij nicnierobienie ;)







4 komentarze:

  1. Żeby tylko to planowanie było takie proste jak się wydaje... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planowanie jest proste, tylko z wykonaniem ciut trudniej ;)

      Usuń
  2. Witam, przepraszam że za bardzo nie w temacie, ale czy posiada może Pani książkę Agresja u psów Joela Dehasse i chciałaby ją Pani sprzedać?poszukuję jej od dłuższego czasu czekam na informacje pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja planować rzeczy lubię bardzo, ale już wykonywanie ich według planu jest prawie nie możliwe :P
    Zapraszam na mojego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń