czwartek, 10 października 2013

I rok zleciał!

Ostatnio, gdziekolwiek nie zajrzę na którąś z psich stron, tam jakaś wzmianka o urodzinach...
Ja niestety dokładnej daty urodzin Emki nie znam. Nie wiem nawet ile tak naprawdę dokładnie ma lat-dwa, trzy, czy trzy i pół? Takoż świętowanie urodzin odpada. Co innego jednak świętowanie tego, że rok temu nasze drogi się przecięły. Tak, bo to już rok minął, odkąd przy moim boku drepta pies...

Do tej pory jest dla mnie zagadką, jak ja trafiłam akurat na nią, a ona (biedaczka!) na mnie. Kwestia jednego kliknięcia, jednego zdjęcia (zamieszczam poniżej) i krótkiej wzmiance na forum. A potem jednego mejla.


Patrząc w jej jakże niewinne oczy (taak, spojrzenie, które opanowała do perfekcji...) trudno nie zacytować kilku wpisów, które w skrócie przedstawiają co było ZANIM.

Zaczęła szczekać na ludzi kiedy podchodzą się do krat oraz negatywnie reagować na psy z nie swojej klatki. Kiedy wraca po spacerze zaczyna panikować nie chce wracać do klatki (nie dziwię się) i zaczyna na oślep kłapać pyszczkiem. Sunia jest ogłaszana na 30 stronach ale nikt nie dzwoni nie wiem dlaczego jest taka śliczna i do tego kochana.

                                                           ****                                                           
Mam DT dla suki, jeśli wszystko pójdzie dobrze to za ok 2 tygodnie przywożę ją do Warszawy. Wg relacji wolontariuszki suka jest bardzo zestresowana pobytem w schronisku i nieco wycofana, więc być może nie od razu będzie sie nadawała do adopcji. No, zobaczymy jak przyjedzie.

****
Odebrałam dziś Dżinę ze schroniska w Olsztynie. Będzie u mnie mieszkać do czasu znalezienia nowego domu. Do bycia owsikiem brakuje jej wyłącznie papiera i zastanawiam się, czy ona czasem nie pochodzi z pseudohodowli pomorskiej. Wygląda jak owsik, ma ADHD jak owsik, gliździ sie jak owsik, lubi kontakt z człowiekiem jak owsik, jojczy i skrzypi jak owsik, nawet przekrzywia głowę jak owsik. I kompletnie ale to kompletnie nic nie umie. Nie zna ani jednej komendy, nigdy nie słyszała o "siad", smycz jest jej wielkim wrogiem, ledwie reaguje na swoje imię, a w sumie głównie na cmokanie.
Nie potrafi się wyciszać. Oczywiście nie zna klateczki i nie umie jeździć samochodem. Na szczęście nie ma choroby lokomocyjnej, ogranicza się do histeryzowania.

                                                                                         ****
Z przyjemnością informuję, że Dżina-Jinja trafiła do nowego domu. Razem ze swoją nową Panią - Ewą rozpoczynają szkolenie. Jinja uznała, że Ewa rokuje, bo szybko załapała o co chodzi w zabawie szarpakiem i dawaniu psu chrupek za grzeczne siadanie . Powodzenia, Dziewczyny.


Zachwyt, który mi się udzielił podczas pierwszego wizualnego kontaktu z Dżindżyłem, trwa do dziś. 

Jej jojczenie również. Zwłaszcza na brak konkretnych reakcji z mojej strony po wypowiedzeniu magicznego słowa "SPACER" (choć dałabym sobie to i owo uciąć, że nie wypowiadam wtedy tego na głos) bądź na przedłużające się niepodawanie zasłużonej nagrody w postaci ulubionych ciasteczek pasztetowych.

Zasób jej słownictwa znacznie się powiększył, jej podejście co do niektórych czworonogów wciąż zasługuje na naganę. Ale tylko słowną. Wystarczającą, by potrafiła się dalej opanować. Bo choć rok to dużo i niedużo, trzeba wspomnieć, że psica wydoroślała. Wie kiedy i z kim, wie gdzie i jak ale wie też, czy dane słowo było przejęzyczeniem czy nawet jeśli nie było tym czym być powinno, to jak powinna się zachować. Jeśli ma ochotę okazać swoją uczuciowość, to tylko przy stole, który przypadkowo i pobieżnie przeskanuje nosem a jeśli spać to spychając każdy napotkany obiekt z łóżka swoim kształtnym i wrażliwym na wszelkie nierówności zadem. W przypadku braku łóżka należy zająć możliwie najmniej widoczne a zarazem najbardziej strategiczne miejsce, które uniemożliwia jakiekolwiek niezauważone przemknięcie obok śpiącego psa...

Pisać można byłoby o niej wiele. Ale słowa to tylko słowa, jak ktoś mądrze kiedyś rzekł. Liczą się czyny!
Także te moje. Chcąc uczcić tą naszą pierwszą rocznicę upichciłam to i owo. Jak widać Emka ceni doznania węchowe serwowanych dań. Bo przecież jedzeniem należy się delektować!




Ale nie byłabym wredną pańcią, gdybym po postawieniu tacy od razu na konsumpcję zezwoliła.
Swoje trzeba odcierpieć. Ale tylko trochę, w końcu okazja zobowiązuje. O dziwo rocznicowa jedynka zniknęła w bardzo kulturalnym tempie (królewska taca ciut onieśmielała naszą damę).




I na sam koniec jeszcze...podziękowania dla tych wszystkich, którzy bezpośrednio i pośrednio przyczynili się do tego, że Emka została wydobyta zza schroniskowych krat. Nie wymieniam z imienia, żeby nikogo nie pominąć. A wiem, że Pomagierów było wielu. I każdy z Was jest przysłowiową cegiełką, dzięki której o jednego domnego czworonoga więcej. Dziękujemy!


A tym, którzy zastanawiają się nad adopcją psa...nie warto. Nie warto się zastanawiać. Trzeba po prostu działać :) Jeśli jesteście odpowiedzialnymi ludźmi, którzy wiedzą z czym się wiąże opieka nad psem, to ów pies was sam wybierze. Musicie mu tylko na to pozwolić...

Każdemu życzę takiego trafu jak mój, znaczy się NASZ...a raczej Trafu. Przez duże "T".



1 komentarz:

  1. Oby więcej psiaków trafiało na taki dom :) Wszystkiego dobrego z okazji rocznicy i wielu wspólnych, szczęśliwych lat :))

    OdpowiedzUsuń