piątek, 17 maja 2013

Karen Pryor

W tym tygodniu 81-sze urodziny obchodziła Karen Pryor. Znana już teraz na cały świat, dzięki rozpowszechnieniu metody klikerowej i udowodnieniu, że szkolenie zwierząt bez użycia przemocy jest nie tylko możliwe ale i efektywniejsze. Dlatego korzystając z okazji, zamieszczam artykuł dotyczący jej życia.




 
Don't Shoot the Dog! była książką, która początkowo spotkała się z krytyką. Można było w niej znaleźć informacje o tym, jak trenować każdego-człowieka (co spowodowało oburzenie u dużej części ówczesnych czytelników) bądź zwierzę, młodego bądź starego, siebie bądź innych. Książka o której sama mówi, że jest „o robieniu wszystkiego, co możemy i co powinno być zrobione.” Napisała ją by podzielić się tym, czego nauczyła się o używaniu warunkowania instrumentalnego do efektywnego, przyjemnego i pełnego szacunku wywoływania zachowań tych, z którymi dzielimy nasze życie, bez względu czy są ludźmi czy zwierzętami. 

Publikacja zawiera mnóstwo rozwiązań szkolenia psów, ale Pryor wyjaśnia również, jak opisane techniki mogą uczynić szefów przyjaźniejszymi, dzieci lepiej wychowanymi, koty mniej destruktywnymi, konie bardziej podatnymi a matki przyrodnie bardziej przyjemnymi- wszystko wyłącznie za pomocą wzmocnień pozytywnych.

W pierwszym rozdziale autorka jasno tłumaczy, czym takie wzmocnienie jest (a czym nie) i czym różni się ono od wzmocnienia negatywnego. Wyjaśnia jak wpływać na zachowanie, aby pojawiało się ono częściej, jeśli je lubisz, i jak eliminować takie, którego chcesz się pozbyć-bez krzyczenia na psa bądź innych awersyjnych metod. Choć nie jest twórcą tych zasad, to w sposób głęboko przemyślany prezentuje zalety z nich płynące, tłumacząc je w prosty i przystępny sposób.

Urodziła się w 1932 roku. Jej matka sprzedawała antyki, ojciec zaś był pisarzem. W 1954 r. ukończyła Cornell University, gdzie prócz angielskiego zajmowała się biologią, ornitologią, botaniką i entomologią, wtedy wyszła też za mąż.

W 1963 roku, kiedy jej mąż zaczynał intensywny czas pracy w oceanarium Sea Life Park, zapytał żonę o pomoc przy projekcie, w którym pojawiły się trudności: trenowanie delfinów do pokazów.

Lata temu park zatrudnił studenta psychologii do trenowania delfinów, który jako fan B. F. Skinnera, zaczął używać jego teorii warunkowania instrumentalnego w praktyce. Ponieważ metody te okazały się skuteczne, poproszono go o spisanie instrukcji owego treningu, aby przekazać ją kolejnym zatrudnionym w parku.

W przeciągu dziewięciu lat Karen zafascynowała się zarówno metodą, jak i delfinami, pracując tam zarówno z trenerami , jak i ssakami morskimi. Miała także możliwość pracy z dość nietypowymi zwierzętami, które znalazły się w ośrodku-choćby małą ośmiornicą czy garbikiem (gatunek małej dość powszechnej ryby), tak tylko dla sprawdzenia, czy jest w stanie wytrenować inne gatunki zasadami wzmocnień pozytywnych. 
Jak się okazało-była.

Jej kolejna książka Lads Before the Wind opisywała jej niezwykłe spotkania i pracę ze zwierzętami- i tymi z centrum, jak i z otwartego oceanu. Książka wyjaśniała wszystko czego, zdążyła się nauczyć o treningu i miała nadzieję że inni zaczną robić to, co ona: odkrywać jakie metody szkolenia mogą mieć pozytywny wpływ na zmianę zachowania każdej istoty żywej: Dość dławików dla psów i wrzeszczenia na dzieci.

Książka zwięźle prezentuje podstawowe zasady zwierzęcych zachowań i to jak ich zmiana w wyniku szkolenia może być nie tylko możliwa ale i prosta.

W 2004 została wybrana do zarządu fundacji B.F. Skinnera, publikując znacząco ważne prace związane z analizą zachowania. Jej popularność wzrosła jeszcze bardziej po 2009 roku jej ostatniej książki Reaching the Animal Mind.

Poniżej znajdują się fragmenty wywiadu z Karen Pryor, prowadzony przez Whole Dog Jurnal.
(oryginał w języku angielskim dostępny pod adresem http://www.whole-dog-journal.com/issues/16_3/features/positive-icon_20709-1.html?pg=1 )

Whole Dog Jurnal - WDJ
Karen Pryor: KP

WDJ: Jak myślisz, dlaczego ludzie oczekują od psa, że będzie rozumiał to, co do niego mówią?

KP: Myślę że to przez coś, co zwiemy generalizacją. Jeśli pies czasami zachowuje się
jakby nas rozumiał, to oczekujemy, że będzie nas rozumiał już przez cały czas. Wiele ludzi kompletnie ignoruje naturalne zachowania psa

WDJ: Ile masz dzieci i czy są zaangażowane w taki zawód jak Ty

KP: Trójkę dzieci i siedem wnucząt. Żadne nie jest związane z moim polem działania. Jeden syn jest budowniczym i artystą. Jego żona jest nauczycielką w szkole specjalnej, dzięki czemu nasze rozmowy potrafią być długie, bo mamy wspólny punkt zaczepienia. Mają 11 letnie dziecko, które jest całkiem niezłym trenerem ich własnego psa- nie ukrywam, że mamy z tego niemały ubaw.
Córka jest pisarzem i edytorem, wyszła za architekta i udziela się w pomoc dzieciom z Ugandy, choć jako trener też się sprawdza. Najstarszy syn jest bankierem. Mimo wszystko każdy z nich jest świetnym rodzicem: troskliwym, życzliwym, uważnym i realistycznym, i myślę, że to przez ich ciągły kontakt za młodu, z moimi metodami szkolenia.

WDJ: Kiedy zaczynałam pracę w magazynie mój syn miał 5 lat. Teraz ma 21 i czuję jakby i on i Whole Doge Jurnal dorastali razem. Mówiłam mu o wszystkim, o czym się dowiadywałam, zawsze pozował do okładek i uczył się dużo o zachowaniach psów, zresztą jest naprawdę fantastycznym trenerem! Teraz syn pracuje tymczasowo w koledżu jako opiekun. Zaobserwowałam, że na ostatnim obozie zwracał się do dzieci...jak do psa. „Sam usiądź.”, „Sam, zostań tam.” W obronie swojej taktyki powiedział mi, że jeśli używa zbyt wielu słów, dzieci tak naprawdę nie słyszą tego, co mówi.

KP: To cudownie! W technice TAG uczy się, żeby nie używać więcej (a najlepiej mniej) niż 5 słów. Nieważne czy do człowieka czy zwierzęcia. Jeśli używasz więcej-tracisz tym samym ucznia.

WDJ: Widać wyraźnie, jak wiele masz respektu do inteligencji każdej żywej istoty, z którą pracujesz. Uroczo jest patrzeć, jak niczego nie przewidujesz, nie oczekujesz z wyprzedzeniem, a po prostu pracujesz nad procesem komunikacji ze zwierzęciem.

KP: Uważam, że użyłaś bardzo ważnego słówka: oczekiwania. Nie mamy ich. Zamiast tego po prostu sprawdzamy, co się stanie. Mam przyjaciela, który jest psychologiem i analizuje zachowania, pracując z dziećmi specjalnych potrzeb. Jest on żonaty z instruktorką szkolenia delfinów. Różnica pomiędzy nimi jest taka, że kiedy ona wskakuje do basenu, nie ma żadnych oczekiwań. Jeśli dostanie oczekiwane zachowanie-świetnie. Jeśli nie, zmienia po prostu strategię. To bardzo pomaga w relacjach.

WDJ Wygląda mi na to, że ludzie więcej próbują tych metod w pracy z psami niż innymi gatunkami. Dlaczego tak mocno przywykliśmy-jako ludzie-do manipulowania psami właśnie? Chodzi mi o to, że nikt nie podchodzi przecież do zebry lub słonia i nie próbuje przycisnąć jego zadu do ziemi,wrzeszcząc: Siad! Siad! Siad!

KP: (śmiech) Tak naprawdę to są tacy, co próbują. Istnieją metody tresury słoni, gdzie zwierzę jest bite jeśli nie jest posłuszne. Psy to ekstremalnie udomowiony gatunek. Są w stanie znieść wiele naprawdę okropnych rzeczy. Tolerują praktycznie wszystko, co im robimy, bardziej niż inne zwierzęta.

WDJ: Najczęstszym uzasadnieniem niestosowania metod pozytywnych przez właścicieli psów, z jakim można się spotkać jest tekst: Jeśli nie uporamy się z psem, zostanie uśpiony! Pozytywne dyrdymały zajmują za dużo czasu!

KP: To dlatego, że oni nie wiedzą jak to robić. Metoda wzmocnień pozytywnych jest aktualnie o wiele szybsza. Jest prosta ale niełatwa. Jeśli ktoś nie umie jej stosować, ma tendencje do powrotu do karania, gdzie ponownie wprowadzanie zasad wzmocnień pozytywnych już nie działa. A kiedy to się dzieje, tracimy kontakt ze zwierzęciem, staje się jedynie ustępliwe. Zwierzę które jest karane przestaje się próbować uczyć, a jedynie próbuje unikać kłopotów, to spadkowa tendencja nauki prowadząca aż do zaniku. I dlatego ludzie mają powód by narzekać, że ta metoda działa zbyt wolno.

WDJ: Więcej niż cokolwiek kocham moment, kiedy pies nagle zaczyna rozumieć dane ćwiczenie czy grę i zdaje sobie sprawę jak postępować, żeby dostać nagrodę. Psy często wyglądają na zaangażowane, jeśli myślą: „Nareszcie! Człowiek który działa sensownie!”

KP: Zgadzam się. Dla wielu psów świat człowieka jest mylącym miejscem i nagle okazuje się, że mogą coś kontrolować. To duży moment dla nich. I bardzo nagradzający.

WDJ: Jak długo zamierzasz kontynuować swoją pracę? Wystarczy czy chcesz działać dalej?

KP: Cóż, jestem artystką i naukowcem. I to jest moja sztuka i nauka. Więc dlaczego miałabym przestać? Myślę o napisaniu kolejnej książki, właśnie zaakceptowałam zaproszenie do Chin na 2014 rok. Jest jeszcze wiele do zrobienia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz