wtorek, 7 maja 2013

Hop-aj!


Dziś na notkę poświęcam Emce. Otóż moja dzielna psica, która od 2 tygodni rezyduje na działce, miała dziś możliwość przetestować szkoleniowy tor przeszkód. Emka to specyficzny pies-wszelakich tyczek, słupków i poręczy nie darzy zbyt wielkim zaufaniem. A żeby zachęcić ją do jakiejkolwiek interakcji z takim przedmiotem trzeba się nieźle pogłówkować. Do tej pory zawsze upierała się przy swoim- słupek można obejść naokoło (zamiast przeskoczyć), ewentualnie przejść pod (zamiast przeskoczyć).

Uzbrojona w kliker i smaczki stwierdziłam, że się nie dam psim fanaberiom. I tak w trzech krótkich sesyjkach, z psa cwanie udającego, że nie wie o co mi chodzi, Emka stała się psem hop-kującym.
Kto miał więcej radości i bardziej się cieszył? Hmm...moja radość była zdecydowanie głośniejsza...

Sesja pierwsza.

"Jak myślisz pańciu, że ja na to pójdę, to jesteś w błędzie."

"No przecież wychylam głowę, mało Ci jeszcze?"

Sesja druga, bez klikera ani rusz ;)

"Głupi człecze, czy nie widzisz łapy, tej łapy, która poświęca się dla Twoich chorych ambicji?"

 "Może jak przejdę to da mi spokój. Ej, tak w ogóle to te patyki nie gryzą..."

Sesja trzecia, ostatnia :) Smakole i zachęta przekształcają się w komendę HOP :) 


I tak komendę "hop" wpisujemy na stałe do słownika. Próbowałyśmy też na bardziej zaawansowanej przeszkodzie-Emka hopała bez przeszkód. Ufff :) 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz